Ciekawym zwyczajem jest to, że pary młodej nie obrzuca się po barbarzyńsku ryżem, czy żółtymi monetami. Im się przypina szpilkami do szarf banknoty. Panna młoda ma czerwoną szarfę, a pan młody białą. Będzie na nowy wózeczek.
Na weselach NIE MA alkoholu, a Turcy i tak potrafią się świetnie bawić.
Ale to jeszcze nie wszystko, nie tak łatwo uwolnić się od sukien ślubnych w Turcji, o nie! Czasami, gdy naprawdę się nudziłyśmy, włączałyśmy telewizor i oglądałyśmy tureckie teledyski. Pomijając fakt, że ich muzyka jest naprawdę inna od naszej (co nie znaczy gorsza), w co trzecim nagraniu występowała dziewczyna w białej sukni ślubnej. I niekoniecznie były to romantyczne piosenki.
W 2008 roku, hitem, który słyszało się wszędzie była piosenka Serdara Ortaça "Şeytan". I oni naprawdę się starali, żeby to wyglądało po Europejsku, ale nie dało się uniknąć tego, żeby w teledysku Serdar nie miał na sobie śnieżnobiałej, za ciasnej koszuli, zapiętej tylko do połowy klatki piersiowej. Ruszał się też typowo po turecku (zaobserwowałyśmy, że raz nawet "wkręcał żarówki", co robi każdy podstarzały turecki playboy na discopolowych teledyskach). A na koniec piosenki, chłopak, który przez cały czas biegł przez roztańczone miasto, porywa z samochodu pannę młodą w sukni ślubnej.
Dla ciekawskich, wstawiamy link do piosenki:
http://www.youtube.com/watch?v=G-wZLz7DXWs