środa, 29 lutego 2012

Be my bride...

Ciekawe jest to, że do ślubu Turczynki idą zazwyczaj w czerwonych sukniach. I jest na nich dużo wszystkiego - koralików, haftów, a przede wszystkim koronek i marszczeń. W Eskişehir było jedno centrum handlowe, gdzie całe jedno piętro było przeznaczone dla sukien ślubnych. Zapuściłyśmy się tam tylko raz i to z ciekawości, a potem, jak najszybciej mogłyśmy, opuściłyśmy to miejsce rodem z koszmaru zwariowanej Cyganki.

Ciekawym zwyczajem jest to, że pary młodej nie obrzuca się po barbarzyńsku ryżem, czy żółtymi monetami. Im się przypina szpilkami do szarf banknoty. Panna młoda ma czerwoną szarfę, a pan młody białą. Będzie na nowy wózeczek.

Na weselach NIE MA alkoholu, a Turcy i tak potrafią się świetnie bawić.



Ale to jeszcze nie wszystko, nie tak łatwo uwolnić się od sukien ślubnych w Turcji, o nie! Czasami, gdy naprawdę się nudziłyśmy, włączałyśmy telewizor i oglądałyśmy tureckie teledyski. Pomijając fakt, że ich muzyka jest naprawdę inna od naszej (co nie znaczy gorsza), w co trzecim nagraniu występowała dziewczyna w białej sukni ślubnej. I niekoniecznie były to romantyczne piosenki.
W 2008 roku, hitem, który słyszało się wszędzie była piosenka Serdara Ortaça "Şeytan". I oni naprawdę się starali, żeby to wyglądało po Europejsku, ale nie dało się uniknąć tego, żeby w teledysku Serdar nie miał na sobie śnieżnobiałej, za ciasnej koszuli, zapiętej tylko do połowy klatki piersiowej. Ruszał się też typowo po turecku (zaobserwowałyśmy, że raz nawet "wkręcał żarówki", co robi każdy podstarzały turecki playboy na discopolowych teledyskach). A na koniec piosenki, chłopak, który przez cały czas biegł przez roztańczone miasto, porywa z samochodu pannę młodą w sukni ślubnej.

Dla ciekawskich, wstawiamy link do piosenki:
http://www.youtube.com/watch?v=G-wZLz7DXWs

Prosto z okładki Vogue

Ubiór Muzułmanów jest kwestią, o której można mówić bardzo długo.
Tak, jak w wielu innych przypadkach, nie ma tu nic pośredniego. Może zacznijmy od młodego pokolenia Turków, bo tutaj właśnie, wbrew wszelkim pozorom, byłyśmy chyba najbardziej zaskoczone. Każdy młody mężczyzna w Turcji spędza przed lustrem pięć razy więcej czasu niż przeciętny Polak i dwa razy więcej niż przeciętna Polka. Oni nie wyjdą na ulicę bez wcześniej starannie ułożonych i nażelowanych włosów, kolorystycznego dobrania ubrań, w tym za ciasnej koszuli, która dopina się tylko do połowy klatki piersiowej, użycia czarnej kredki do oczu i najważniejsze - wylania na siebie litra perfum (co dziwne, wszyscy używają niemalże takich samych kompozycji zapachowych, które czuć już w odległości 50 metrów).





Jeżeli chodzi o kobiety, to bywa przeróżnie. Część ubiera się w zachodnim stylu i trzeba im przyznać, że wyglądają całkiem dobrze. Z kolei dziewczyny z bardziej ortodoksyjnych domów muszą zasłaniać kostki, nadgarstki i włosy. Tak więc, widać na ulicach wiele kobiet w długich płaszczach, czy swetrach, do których dobierają chusty na głowy, misternie przymocowane szpilkami (co ciekawe, wszędzie jest mnóstwo sklepów sprzedających tylko i wyłącznie chusty). I choć można by pomyśleć, że taki ubiór zabija styl i smak, to dziewczyny dziewczyny naprawdę często wyglądają o niebo lepiej niż wydekoldowane Europejki. 
Zimą zakrywanie całego ciała ma jeszcze jakiś sens, ale latem, gdy temperatura w cieniu spokojnie osiąga 40 stopni, uważam, że religia religią, ale można trochę sobie odpuścić.

Trzeba tu również dodać, że Turczynki są zazwyczaj dużo niższe i drobniejsze niż Europejki. Ale dziewczyny, nie martwicie się, kiedy mija Ramadan (post, który trwa miesiąc, kiedy w ciągu dnia nie można ani jeść, ani pić, nawet wody), te chudziutkie ptaszyny nagle znikają z ulic.

Tak wygląda młode pokolenie, a starsze? Całkiem podobnie jak u nas... przecież nie bardzo mamy wpływ na to, co ubierają nasze prababcie. Czasem też zdarzają się kobiety w czadorach, ubrane całe na czarno, odsłaniające tylko oczy. Gdy się je widzi, na myśl od razu przychodzi Buka z Muminków.


W Maroku sytuacja jest podobna, jednak jest dużo więcej kobiet zakrywających ciało, a mężczyźni może mniej o siebie dbają. Mnóstwo ludzi ubiera też dżelaby, przypominające koszule nocne z kapturem. Mężczyźni noszą zazwyczaj szare odcienie, albo paski, za to kobiety można zobaczyć we wszystkich kolorach tęczy ze skomplikowanymi wzorami i oczywiście idealnie dobranymi chustami.