czwartek, 16 lutego 2012

Sylwester z pomarańczami

Sylwestra 2008/2009 spędziłyśmy w niewielkim miasteczku tureckim, Olympos.

Spaliśmy w niewielkich, dwuosobowych, drewnianych domkach i było okropnie zimno. Po raz pierwszy w życiu spałam w kurtce, czapce i rękawiczkach. Ale dla tych widoków i pomarańczy prosto z drzewa warto było ponieść wszelkie niewygody.





Z każdej strony Olympos jest otoczone przez najróżniejsze zabytki - antyczne budowle, grobowce, rzeźby. Można by się spodziewać przy nich notatek w kilku językach, aksamitnego, czerwonego sznurka i starszego pana w uniformie. Nic bardziej mylnego! Wszystko musiałyśmy odkrywać same w lesie, gąszczu, na skałach. Nikt nam dokładnie nie wyjaśniał, co widzimy, ale też nikt nam nie zabronił wejścia do starożytnego grobowca, czy stąpania po zabytkowych mozaikach.












I choć sama impreza sylwestrowa nie była niczym wybitnym, i tak zawsze będziemy miło wspominać tamten Nowy Rok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz